Skorupy, tak właśnie wygląda Polska. Polska w samym swoim środku, poza odpicowaną i wielkoeuropejską Warszawą, coraz bardziej środkowoeuropejskim Krakowem, ba, nawet Kielcami, które nagle nabrały uroku, choć kraszonego polbrukiem i jakimiś paskudnymi pałaco-hotelami w centrum, jakby przeniesionymi prosto z Kosowa, ba, nawet Radomiem, który - wbrew stereotypowi - zaczął coraz bardziej nabierać kształtu i formy. Tak, to stopniowe wynurzanie się z błota i beznadziei było dziedzictwem III RP.